Czy Twoja firma produkcyjna działająca w tekturze falistej jest gotowa na audyt?

Brak czasu, pogoń za zającem, brak planu, a gdzie dodatkowo braki zasobów? To tylko część tego, co ogranicza nam podnoszenie sobie poprzeczki. W pewnej chwili część jeszcze łapie się na tym, że coś nie gra wokół nich. Są i tacy, którzy jak śpiące Księżniczki zalegają w wygodnym gniazdku. 

Babcia mawiała, nie śpij, bo Cię okradną. Miała rację?

Obawy. Co może mnie stopować przed podjęciem rozmów z Ekspertem w dziedzinie biznesu w przetwórstwie tektury falistej?

W obecnym czasie brakuje nam wiele, aby żyć pełnią szczęścia i radości. Wkurza nas otoczenie, brak korzystania z pełni życia, niewiadoma dnia następnego. Pytanie na marginesie, czy gdy mieliśmy, mamy taką możliwość, czy to robimy? Może pora to zmienić?

Do rzeczy. W pierwszej kolejności wymienię tu czas. To jest coś, czego nam brakuje. Coraz więcej rzeczy mamy na głowie.
Z jednej strony następuje automatyzacja, procesy są niezależne. Z drugiej strony więcej informacji nas bombarduje z każdej strony. Bądźcie, przeszkadzacze nie dają nam się skupić i odlecieć na dłuższy czas w wir danego tematu. Wymagamy
od innych, a odbija się to też na nas, że
multitask to jest normalność. Bez tego ciężko funkcjonować. Czy w swoim zachowaniu nie przypominamy komputerów? Start, zadanie, zadanie, zadanie. Nie udaje nam się złapać pauzy. Mogłoby się wydawać, że tylko CTRL + ALT + DEL może być naszym zbawieniem. Ale nie. Mamy mnóstwo jeszcze do zrobienia. Żółte karteczki, app reminder. Czegoś to nie wymyślimy, aby więcej czasu tracić. Już dawno swoją drogą nie słyszałem
o pojemności mózgu, rozwijania pamięci. Jest czas chmur, które stają się coraz to większym udziałowcem naszej pamięci. Czas nam dany jest bezcenny, choć często tanio go oddajemy.

Po co nam jest potrzebny ktoś, skoro sam dam radę, mam czas. Moje pytanie do Ciebie, kiedy znajdziesz na to wszystko czas? Za miesiąc, rok, jednak nie znajdziesz?

Kolejnym ważnym elementem jest przywykanie lub po prostu ślepota. Nie widzimy wad wokół nas (chyba, że naszej drugiej połówki :)) lub machamy ręką i pchamy ten wózek dalej. Jakoś to się trzyma kupy, więc nie zmieniajmy.

W tym miejscu jest dylemat. Wejdzie Gość i wszystko mi rozpieprzy. Ja przecież wiem, co mam naprawić. Wyjdzie w miasto, że nie ogarniam swojej piaskownicy. Pewnie dowiem się, że muszę więcej ludzi mieć — tylko niech powie mi jeszcze skąd? Szkolenia? Jasne, z robotą nie wyrabiamy, a tu jeszcze na szkolenia mam delegować.. No i jeszcze jeden element, który pewnie ta persona podniesie. Nasze maszyny są do wymiany. To i ja bez niego wiem. Tylko kasy na to nie ma. Hm, a może, jak ten Gość przyjdzie to kasa się znajdzie?

W tym miejscu już można zauważyć jakieś pozytywy przy negatywnym podejściu :). Wyszło nam już w negatywnych, że konsultant może rozejrzeć się i wyliczać maszyny do wymiany. Jeżeli to jest jego pomysł na podniesienie efektywności Twojej firmy to pogoń go od razu. Jeżeli ktoś chce przedstawić Twoją sytuację bez wdrożenia się w Twoją organizację to jest słaby pomysł. Ja mając ponad 20 letnie doświadczenie w różnych firmach, nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś włazi i już wie,
jak i co zrobić. Oczywiście może być strategia i wizja, gdzie możemy nakierować organizację, ale nie możemy odnosić sytuacji z jednej firmy na drugą. Co wchodzi w jedną firmę, może nie sprawdzić się w kolejnej. Głośne programy
Continuous Improvement, które są na dziesiątą stronę obracane i co chwilę przedstawiane, jako coś zupełnie innego, innowacyjnego,
czy
5S – choć teraz nawet niektórzy 7S wdrażają. Wszystko to ok, jeżeli znasz organizację i wiesz, jak pracujące tam osoby mogą działać, co lubią, co ich popycha do działania.

Wyobraź sobie sytuację, że wpadam do Twojej kuchni, czy garażu i zaczynam Ci układać się według japońskich prawideł. Przecież to działa na tych samych zasadach. No i jak tu wpuszczać kogoś? No to czytaj dalej, a się przekonasz.

Zalety. Co może przyświecać tak dobremu pomysłowi, jak zaproszenie mnie do siebie?

To, że nie znamy się jak łyse konie, nie będzie przeszkadzało nam, a może nawet pomoże. A niby jak? Nie mam skrupułów, aby na osobności pogadać z Tobą, co jest nie tak. Przedstawić możliwe opcje, które są na ten moment możliwe. Określić zakresy działań i odpowiedzialności za nie, wraz z terminami ich realizacji. Jeżeli takie działanie uznajesz za dużą rewolucję
i Twój biznes ma głębokie kieszenie, czemu nie. Można to robić w małych zadaniach, które będą podzielone na okresy. Nic na raz. Twoi ludzie mają co robić. Trzeba przyzwyczaić się do zmiany i przygotować się na kolejną. Ludzi do pilnowania wdrożenia też przecież nie będziemy produkować. No, jaki to miałoby by sens? Robić usprawnienia, aby było drożej?
No, chyba że wyjdzie nam integracja zespołu i będzie trzeba na ciekawe dwa — trzy dni wybrać w większej ekipie. Schodzę szybko do realiów. Działania, które są wykonywane w firmie, muszą być poddawane ich słuszności. Przejście z dysponentami danych działów, obszarów, gniazd pozwala na zrozumienie ich problemów. Wpadając w wir pracy, często gubimy sedno celowości działania. Zauważyć problem w procesie przed czy po — bezcenne. Dlaczego? Jak przed Tobą minimalizujemy problem, to łatwiej okiełznać Twój obszar. Przykład: nie masz tektury. Fala przyjedzie z opóźnieniem no i co? No i nie jest to problem
Zakupowca, ale od niego się zaczyna. Widzisz to? Opóźnienie dostawy tektury falistej dla Ciebie jest powodem do zmartwień, które mogą kończyć się opóźnieniem dostawy pudeł klapowych, ale to nie wszystko. Magazynier przychodzi i ma 4 tiry do rozładunku. Nie ma procedur i działanie ad hoc. Na produkcji już Kierownik wychodzi z siebie, tym w najlepszym scenariuszu nic nie wiesz, w najgorszym siedzisz Kierownikowi nad głową, opierdalasz Magazyniera. Handlowiec odbiera dziesiąty telefon od Klienta, w którym chce obarczyć Cię blokadą konta na Amazon za braki i na allegro za złe komentarze oraz kosztami magazynowania. No i lecicie, wszystkie ręce na pokład. Wysyłka. Bum. Udało się dostarczyć. Chwila tryumfu. Telefon i nosz Cię Florek. Reklamacja. Gościowi produkt nie wchodzi do pudła, a część rozkleiła się w miejscu pęknięcia tektury falistej. Później dochodzenie, ktoś spieprzył przecież. Gdzie ten Operator? Kierownika nie ruszajmy, ponieważ kolejny się zwolni, na biuro też w sumie nie można narzekać, przecież w zeszłym tygodniu mieliśmy wspólną imprezkę. Tak, Operator i Magazynier muszą dostać po premii :). No już kryzys zażegnany? Jeżeli u Ciebie nawet elementy takiej historii nie mają miejsca, bardzo mnie to cieszy.

To jest tylko jeden z wielu przykładów.

Może to być związane z wykorzystywaniem maszyn, wiedzą Twojego Działu Handlowego o możliwościach,
które mogą zaoferować Klientom, współpraca Działów Zakupu —
Produkcja – Sprzedaż, a może jeszcze Technologię
i Marketing w to można ubrać.

Każda strona chce jak najlepiej dla siebie, później dla swojego Działu, a Właściciel dla swojej firmy. To nie jest problemem. Trzeba to zrozumieć i nauczyć się z tym żyć. Problem w tym, aby interes jednostki współgrał z interesem reszty.

Ustawienie procesów, odpowiedzialności, punktów styku, zrozumienie współzależności i konsekwencji danych działań jest kluczem do osiągania sukcesu w każdym biznesie.

A co jeżeli jesteś gotowy na czyjąś pomoc?

Wejdź w pomóż mi w procesach związanymi z tekturą falistą. Myślisz, a zatrudnię sobie fajną osobę i to wszystko mi ogarnie. Zakładam, że umiesz liczyć. Każdy pracownik to proces rekrutacyjny, a na takie stanowisko to krzyżyk na drogę. Później musi się ogarnąć, oby nie za długo, ponieważ wejdzie w nasze małe bagienko i nim przesiąknie. Jednak uznaliśmy wspólnie, że nie jest to najlepsza ścieżka jego rozwoju i dajemy mu możliwość rozwoju w innej organizacji. Koszt pozyskania, nauki, odprawy. Jednak najważniejszy tu jest stracony czas. Pół roku — rok w plecy.

Ten aspekt daje do myślenia. Jest wielowątkowy i można tylko z niego zrobić długi temat do interesującej rozmowy.

Ponoć wszystko zostało wymyślone, tylko jeszcze nie jest zrealizowane, ale jest kiepsko zrobione, lub też można to powielać. Konsultant to taki ktoś, kto powinien kręcić się wokół swojej specjalizacji. Dodatkowo powinien dotykać również tematy zewnętrzne, które można powiązać z docelową branżą. Więc jak trafisz na taką osobę, może okazać się, że w pewnym aspekcie powiąże on kropeczki z różnych firm i wyjdzie extra rozwiązanie dla Ciebie.

Reasumując. Biznes w tekturze falistej jest to bułka z masłem.

Ani wypieczenie dobrej bułki, ani ubicie dobrego masła nie jest proste. Jeżeli nie jesteś gotowy na nowe pomysły, bułka nie wyrośnie, a masło się rozwarstwi. Kisząc się w swoim sosie, może i jest bezpiecznie, swojsko. Jeżeli tak pojmujesz swój biznes i masz sukcesy, gratuluję i trzymam kciuki.

Natomiast jeżeli czujesz, że coś nie gra w Twojej układance, że coś wymyka się, nie ma współpracy i brak świeżości szukaj rozwiązań. Otwórz się na zewnątrz. Nikt nie wymaga od Ciebie, abyś wiedział wszystko i na wszystko miał odpowiedzi.
Ja też wszystkim nie mam, ale rozważając różne alternatywy i obserwując, jak one wpływają na Twoją firmę. Można dojść do zaskakujących rozwiązań, przynoszących fajne korzyści.

Czy warto zaryzykować i zaprosić do siebie Konsultanta?

Pewnie myślisz, że odpowiedź będzie OCZYWIŚCIE.

Mam nadzieję, że to Twoja ostatnia pomyłka. Warto rozważyć takie rozwiązanie. Jeżeli poczujesz się dobrzy przy takiej osobie i przede wszystkim bezpiecznie można iść dalej i sprawdzić, co możemy wspólnie osiągnąć. Jak tego nie poczujesz i Twój zespół poczuje to samo, szukaj gdzie indziej. Szukaj możliwości i rozwiązań.

Scroll to Top
%d bloggers like this: