Całkiem możliwe, że nie mamy w sobie złych intencji co do Klienta, ale Twoja ekipa musi posiadać nastawienie na Klienta,
a Ty musisz mieć narzędzia, by zbilansować to ze słupkiem zwanym “zysk”. Nadzór jest konieczny, aby nie polecieć hura optymizmem. Ja to nazywam “tak, tak, tak, zrobimy, oczywiście na już”. Granica jest cienka, ale skoro prowadzisz firmę
i jeszcze czytasz mój blog, to masz łeb na karku.
Zasada trzech, czy pięciu sekund, słów, gestów może się gdzieś sprawdza i zapewne występują takie osoby. Jednak,
gdyby tak każdy miał, wiedzielibyśmy wszyscy, czy to jest osoba na całe życie. Pierwsze wrażenie, odczucie jest ważne,
ale nie determinuje całości późniejszych relacji. Pomyślisz, że jest to oczywista oczywistość, ale oczywiste rzeczy są najtrudniejsze do stosowania na co dzień. Jak jest niechęć od wejścia, to trudno będzie to zmienić.
Przychodzący, dzwoniący do Ciebie, Twojej firmy Klient, nie wie zazwyczaj, z jakiego typu osobą będzie rozmawiał,
jaki masz dzień. Klient ma problem, więc nie będzie tryskał pozytywnymi emocjami, mogącymi wprowadzić Cię w pozytywny nastrój, pobudzający Twoje szare komórki do działania w Twój słabszy dzień. Chyba że powie coś “głupiego” i będziesz miał bekę z niego — to w przypadku, gdy masz dobre dni. Czy Klienci czują takie rzeczy? Czy czujesz, jak ktoś się ma bekę
z Ciebie? Jasne, trudno tego nie czuć. Ty też bywasz Klientem. Przetwórcy tektury falistej też kupują pudełka i opakowania :). Jeżeli Twój nieustanny stan roztacza aurę wszechogarniającego wstrętu do Klienta, podejmowania nowych tematów,
nie wróżę sukcesów. Trzeba zastanowić się, czy jest czas na zmianę swojego profilu zawodowego. Są przecież zawody,
gdzie takie podejście jest potrzebne.